Joanna Kuciel-Frydryszak „Służące do wszystkiego”
Jedni posiadają, drudzy z zazdrością zerkają, a są i tacy którzy
całym domem sami zarządzają (ależ mi się zrymowało) – dobrze się domyślacie
chodzi o pomoc domową, która od dawien dawna była obecna w polskich domach. Współcześnie
bardzo często najbogatsi ale i ci średniozamożni korzystają z pomocy domowej. Są
osoby, które oferują mycie okien, gruntowne sprzątanie, ale i takie które w
pakiecie usług domowych dodatkowo mogą się także zaopiekować naszymi dziećmi.
Czasy kiedy osoby korzystające z takiej pomocy były nazywane leniami, a rzucane
pod ich adresem z niesmakiem spojrzenia i słowa już dawno minęły. Dziś jak to
mówią masz kasę może leżeć i pachnieć.
A jak to było w ubiegłym wieku? Tego z pewnością się dowiemy z ksiązki Joanny
Kuciel-Frydryszak „Służące do wszystkiego”. Ja jestem tą pozycją wydawniczą
zachwycona i chylę czoła przed autorką, ponieważ włożyła ogrom pracy, aby
zebrać materiały i ją napisać. Przejdę do meritum, bo pewnie myślicie jak ona
się tak rozkręca przy sprzątaniu, jak przy tej recenzji to zajmuję jej to z
pewnością cały boży dzień.
Służba domowa dawniej była dobrze widziana w każdym zamożnym
i z tradycjami domu, nawet jak najjaśniejsi państwo nie mogli sowicie wynagrodzić
swojej gosposi to dach nad głową był także atrakcyjną posadą. Pracę tą często zaczynały
dziewczynki już kilkunastoletnie, zazwyczaj warunki ich pracy były skandaliczne,
marne porcje żywieniowe, łóżko w kuchni,
a także wyczerpujące obowiązki były całym ich światem. Jeśli która z nich
chciała ułożyć sobie życie zwykle traciła posadę albo została uwikłana w
zdarzenia o których chciałaby jak najszybciej zapomnieć. Jesteśmy tutaj cichym
obserwatorem ich życia w zamożnych domach, żydowskich kamieniach, a także w skromnych
domostwach. Jedne zyskały dzięki temu drugą rodzinę, traktującą służącą z należytym
szacunkiem, natomiast inne w wyniku nieprzychylnych okoliczności, traciły dobre
imię i możliwość dalszej pracy zarobkowej.
W książce dowiadujemy się o zwykłym codziennym życiu, o blaskach i
cieniach służących, a także o ich heroicznych czynach. Są też tutaj swoiste smaczki
dla czytelników lubiących sensacje typu jaki związek z polskimi służącymi ma m.in.
Angela Merkel, Albert Einstein i Stanisław Wyspiański. Dla mnie ta pozycja jest
kolejnym odkryciem tego roku – wspaniała uczta
literacka!
Powiem szczerze, że niesamowicie mnie ta książka zainteresowała. Najpierw myślałam, że chodzi o to, że np. matki są służącymi do wszystkiego a to byłoby nudne i oklepane. A po taką książkę , w której opisane są zdarzenia z życia wzięte chętnie sięgnę. Dzięki za polecajkę :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo i polecam, bo ja nie mogłam się od tej książki oderwać jest coś w niej wyjątkowego :-)
UsuńDobra Pani do pomocy, to skarb :-)
OdpowiedzUsuńW każdych czasach.
Rodzinne relacje funkcjonują także dzisiaj, a i skandale się zdarzają :-)
Oj to prawda skandale przeróżne się zdarzają!
UsuńToż to niewolnictwo było.
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo ciekawie, od razu przypomniał mi się serial "Pan wzywał, milordzie?"
OdpowiedzUsuń